czwartek, 26 kwietnia 2012

Zeszły weekend należał do Poznania.

W sobotę wstałam bardzo wcześnie, gdyż czekała mnie podróż.Podróż dobrze zaplanowana i zorganizowana, z małym lekkim bagażem...
 Z okien pociągu widziałam rozliczne bażanty, miliardy saren jeden zając i jeden lis.Widziałam również ptaka dzikiego chyba drapieżnego dużego lecz nie wiem co to za ptak bo na ptakach się nie znam zazbytnio strzelam że mógł to być myszołów...Wzruszyło mnie piękno przyrody polskiej. Dalekie zielone równiny próbowały symulować krajobrazy Holandii jednak ja jako geograf widziałam, że to pradolina warszawsko- berlińska i, że to wciąż polska ziemia...

W Poznaniu odwiedziłam swą kumpelkę z lat studenckich wczesnych- Przytulinę. Przytulina mieszka i pracuje tam od niemalże roku i bardzo Poznań polubiła.
Wędrowałam po ulicach Poznania, podziwiając jego inność i atrakcyjność.Dodatkową atrakcją były obchody dni ułana.Starsi ludzie, entuzjaści historii, dzieci i MY lubimy takie imprezy przy dźwiękach "warszawianki" kolorowe jarmarki.











Wróciłam w niedzielę z dworca Poznań główny do dworca Łódź Chojny!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz